ZAMIEĆ 24h
ZAMIEĆ 24h

W tej zakładce znajdziecie Relacje z kolejnych edycji Zamieci, niesponsorowane, nienaciągane..., nadesłane od Uczestników.

Jeśli zastanawiasz się jaki jest sens biegać w kółko przez 24h ? przeczytaj opinię tych, którzy dali się wkręcić :)

*******************

ZAMIEĆ 2017 oczami i nogami Marioli

Autor: Mariola Powroźna

'Zaczyna się zachód słońca. Jest oszołamiająco pięknie, na trasie cisza. Nawet nie myślę o wyjęciu słuchawek. Na drugiej pętli śnieg też na podejściu się ,,sproszkował” Na grań docieram już o zmroku. Po podbiciu chipa siedzę chwilę na górze, słuchając niechcący rozterek sercowych dwóch panów zgarniających śnieg z tarasu schroniska. Lecę w dół, naprawdę z głęboką nadzieją na to, że jest lepiej. Jest gorzej. Sypki śnieg się nie ubija, a w miejscach gdzie jest twardy – wyżłobione, wąskie, głębokie rynny. Próbując w tym biec, zachowuję się jak oscylator, raz przewraca mnie na lewą stronę, raz na prawą. Któryś z zawodników stwierdził potem,

że to były odcinki dla modelek. Myślę, że nie mam szans w modelingu. Przy jednej z gleb asekurując się ręką walnęłam w bryłę lodu. Trzasnęło, ale na szczęście było tylko takie ostrzegawcze trzaśnięcie. Na zjeździe, wśród drzew, raki jednej nogi zahaczają o łydkę drugiej. Aż mi się ciepło zrobiło. Przed ostatnim zbiegiem zdejmuję raki i doskonalę metodę zjazdu ,,na pługa” – jedna noga do przodu, druga pod tyłek i ręce na bok – no w tym już się czuję mistrzynią....' więcej....

 

****************************************

ZAMIEĆ z perspektywy mokrych gaci
Autor: Ania Jaworska

Na mecie, po pierwszym kółku, zapytano mnie jak się czuję. W bystrości swojej
odpowiedziałam, że mi zimno. A potem był marsz do lekarza. Po godzinie pojenia i karmienia
ogłosiłam, że jeszcze coś tam dziś pobiegam. I wtedy okazało się, że całe to wcześniejsze
zamieszanie z pakowaniem było totalnie niepotrzebne (-)
Oczywiście były też trudniejsze momenty. W końcu wiało na niektórych odcinkach, bywało
niebezpiecznie, temperatura postanowiła osiągnąć te - 20 stopni na szczycie i jeszcze
popieścić po nosach wiatrem. Jednym zamarzały brody, innym wąsy, brwi.
Mi z braku laku zamarzał warkocz. Były też emocjonujące zbiegi na dół.
Wszędzie tylko karteczki ' pozor!!!'. Tak, były mi bliskie te pozory, a konkretniej pozory
spokoju. Czasem nóżka faktycznie drgnęła, ale jak już przestawała to 'Ooh, we're half way
there! Whoah, livin' on a prayer!' :-)............ (-)
Znacie te momenty, kiedy leci się na dół, prosto jak strzała, a tu nagle niebo przed oczami?
I sylwetka jakoś mniej pionowa niż ułamek sekundy temu. I dziwnie tłumaczący wszystko lód
pod plecami. Takich niespodzianek na trasie miałam trzy, zaowocowały siniakiem wielkości
arbuza. Kto by pomyślał, arbuz w środku zimy ;-) ..... 

 

  

        

             

            

         

             

           

        

        

       

 


  

© Copyright 2015 Aktywne Beskidy
All Rights Reserved.
Wykonanie serwisu: RevolWEB